Wiara we własne siły

Potrafi przenosić góry, zawsze słyszałam. I właśnie dokładnie tak jest. To nie tylko pusty banał i frazes,
ale najprawdziwsza prawda. Takie myślenie jest nie tylko podstawą udanych treningów, ale codziennego życia. Żaden sportowiec nie może wątpić w to, że mu się uda. On to po prostu wie... i już. Patrzę często na pana J. z podziwem i lekką zazdrością. Nie zazdroszczę mu osiągnięć, z tego jestem bardzo DUMNA !!!! Zazdroszczę mu głowy, tego , jak jest mentalnie zbudowany. Staje na starcie i wie, że odniesie "sukces", jeżeli sukcesem nazwiemy oczekiwany wynik. Idzie jak po swoje. Pewnie i zdecydowanie.
Nawet przez chwilę, (a nawet jeśli tak to nie daje nam po sobie poznać) nie wątpi, że mu się uda. Baaa ma nawet radochę z wyznaczania sobie nowych, śmielszych celów. A ja ? Zawsze w kontrze. Cel  uważam za ZŁO !!!!! to coś strasznego, przerażającego, coś co stoi za rogiem i śmieje się ze mnie, że i tak nie dam rady.
Jeszcze nigdy, nawet przez moment nie cieszyłam się z tego, że oczekiwałam od siebie więcej, że postawiłam sobie cel i musiałam go zrealizować. I nie ma to znaczenia, czy chodzi tu o bieganie, czy o życie. Plan następnej życiówki.... strach, nowa praca.... strach, zmiana zawodu w wieku czterdziestu lat...... aaaaaaaaa STRACH. Cel - panika.  Większość z tych zadań zrealizowałam, niektóre z sukcesem. Nawet te biegowe, bo kiedy do czterdziestki się grzało fotel, a teraz biega się polówki to jest sukces, ale każdy jest okupiony paniką i strachem. Z każdym razem kiedy staje na stracie zawodów przeżywam koszmar jak na egzaminie. I kolejne zawody są po to żeby kiedyś przestać się bać. Taka terapia szokowa. Bo serce jest waleczne, niczym  William Wallace
krzyczy "dasz radę !!!!!!!!!!!!" , ale rozum przypomina tych staruszków z Muppet'ów siedzi i zrzędzi "co Ty odpuść i tak ci się nie uda".
Bardzo bym chciała, aby się dogadali. Nie wiem, czy nasza głowę budują demony z przeszłości, czy to kwestia pewnych uwarunkowań psychicznych. Często trudno jest uwierzyć w siebie, kiedy  ktoś ci kiedyś powtarzał, że jesteś do bani.  To czym nasiąkniemy za młodu daje nam podstawy naszej osobowości. Dlatego mam ogromna nadzieję, że nasze Dziewczyny będą silniejsze psychicznie ode mnie. Dzień po dniu staramy się z panem J. budować ich motywację. Wiarę we własne siły. Muszą być odważniejsze niż ja.
A ja no cóż niedosyt po ostatnich zawodach nie pozwala mi spać spokojnie. Dlatego jestem szczęśliwa, że pan J. oddał mi swój numer i zawalczę o lepszy wynik we Włocławku. Znów walczy serce z rozumem, ale dam radę. !!!!!!!!!!

Komentarze

  1. Wierz kochana we własne siły bo masz ich nie do wiary dużo :) gdy Cię poznałam w życiu bym Cię nie podejrzewała o taka siłę :)
    Dziękuję Ci za to, ze i mnie pomagasz wierzyć w moje siły. Z moim slomianym zapałem to wiele dla mnie znaczy... :*

    OdpowiedzUsuń

Prześlij komentarz

Popularne posty z tego bloga

Nie każdy rodzi się tatą

Z podręcznym na Rodos

Pod słońcem Krety