Pod słońcem Krety


Tym razem będzie o bieganiu, ale również i podróżowaniu. O ogromnej radości wynikającej z poznawania nowych miejsc. W tym roku p. J zaplanował nasze rodzinne wakacje na Krecie. Czekaliśmy na tą chwilę niemal 10 miesięcy. I nareszcie nadszedł upragniony moment, 4 sierpnia. Lot mieliśmy z Katowic o 2.00 z minutami. Rozpoczynamy naszą podróż na Kretę 



 Mimo usilnych starań drzemki nie było. Wpakowaliśmy się do autka i w drogę. Droga była spokojna i z lekkim zapasem dotarliśmy na lotnisko. Samolot wystartował o czasie, a moje usilne starania na chwilę relaksu były zakłócane przez strach z powodu latania oraz p. J, który próbował kontrolować wszystko dookoła od klimatyzacji po ustawienie fotela... Każdy odreagowuje stres po swojemu. 😀 Po około 2 i pół godzinie stanęliśmy na greckiej ziemi. Chociaż nie mogę pominąć faktu, że OKROPNIE nie lubię latać. Masakra, jak się boję i nie jestem w stanie udawać przed  Dziewczynkami. Aaaaaa 😨

Z lotniska do hotelu jechaliśmy krótko. Co nie znaczy, że nie byliśmy już solidnie zmęczeni po nie przespanej nocy. I kiedy już udało nam się otrzymać klucz do pokoju... po krótkim czasie oczekiwania na koniec robienia porządku byliśmy niczym zombie we mgle, a wszystko na co patrzyliśmy było jak okropna bagnista kraina.😂 Hotel Aleksandros na Krecie, w miejscowości Agia Marina. Tam wylądowaliśmy. Krótki opis obiektu. Hotel nieduży 9 pokoi w całym hotelu. Gości głównie Polaków, co dla nas okazało się minusem. (Polak Polakowi wilkiem... nocne imprezy i wrzaski do białego rana)
 W recepcji brak żywego ducha... Serwis sprzątający dwa razy w tygodniu -  środy i w niedziele.

 Wybraliśmy opcję ze swoim wyżywieniem.  I już słyszę larum,  jak to na wakacjach przy grach, ale nic bardziej mylnego. Dla nas to super opcja. Trzymamy dietę 😇😇😇, jemy co i kiedy chcemy. 
Przy hotelu był nieduży, ale wystarczający basen. Do plaży mieliśmy około 10 minut spacerkiem. Plaża piaszczysta, bez ostrych kamieni.
Dużą części plaży zajmują leżaki należące do hoteli i barów, ale zawsze znalazł się "skrawek ziemi niczyjej".  Morze raczej płytkie, takie idealne do pływania.


Samo miasteczko to typowy nadmorski kurort, pełen restauracji  i sklepów ze wszystkim, od artykułów spożywczych, pieczywa i owoców, po pamiątki. Jest położone około 9km od Chanii, z którą posiada połączenia autobusowe. Około kilometra od wybrzeża znajduje się niewielka wyspa, Àgii Theódori, wg mitologii jest to potwór morski zamieniony w skałę, którego ognisty oddech nadał plaży złocisty odcień.  (foto. powyżej) Nazwa miejscowości Agia Marina pochodzi od urokliwego kościoła wznoszącego się na wzgórzu ponad miastem.

Przy głównej ulicy można również wynająć samochód lub skorzystać z lokalnej komunikacji autobusowej. Autobusy jeżdżą we wszystkie zakątki wyspy, dość często, ale wiele przystanków jest na tzw. STOPA. Jak nie machniesz, żeby się kierowca zatrzymał to nie jedziesz. 
Jedną z zalet (dla nas) Agia Mariny  był brak nocnego życia w postaci dyskotek, nocnych klubów i tego typu atrakcji. Oczywiście był to jeden z powodów dla którego wybraliśmy to miejsce 😉. Bary i restauracje, oferują rożnego rodzaju kuchnię. Można zjeść greckie przysmaki, takie jak 
  • Musaca, czyli zapiekanka z bakłażanem
  • Souvlaki, rodzaj potrawy mięsnej serwowanej jako szaszłyki lub owinięte w pittę
  • Kofta to odpowiednik naszych "mielonych" 
  • Kleftiko - jagnięcina w marynacie z oliwy, czosnku, soku z cytryny pieczona wraz z ziemniakami, papryką i pomidorami
  • Gemista - to faszerowane papryki, ale mogą być też cukinie lub bakłażany
  • Pastitsio -  to rodzaj zapiekanki z makaronem i mięsem
  • Dolmades, greckie gołąbki zawijane w liście winogron
  • Tzatziki to dip typowy dla greckiej kuchni z jogurtu, świeżych ogórków,czosnku, przyprawiony solą i pieprzem oraz kilkoma kroplami octu winnego
 Kuchnia grecka jest bardzo smaczna i jest w niej jeszcze wiele pyszności.
  Souvlaki jedliśmy w trzech miejscach i śmiało mogę polecić 

 Family's Fast Food Agia Marina





Informacje techniczne potrzebne do życia:
Lidl znajdujący się 3,5 km od nas na końcu położonej w kierunku zachodnim miejscowości Platanias. Oferował lokalne sery, jogurtu, pieczywo i wszystko co można chcieć. Te kilka kilometrów nie było dla nas problemem. Często łączyliśmy zakupy z treningiem porannym. Ale spokojnie można się wybrać na spacer. Droga super z chodnikiem. Przechodzi się przez środek Platanias pełnego barów, kramów i wszystkiego czym może zmęczyć 😉 znęcić nadmorski kurort. W drugą stronę od Agia Marina, w kierunku Chanii również jest Lidl, jednak tu należy pokonać około 6 km.

Okolica Chanii i Agia Mariny zachwyca. A tak właściwie to nas zachwyciła. Cudna roślinność, brak zgiełku wielkich miast. To wszystko sprawiało, że dobrze nam się odpoczywało. Jest kilka atrakcji, które warto zobaczyć. 

To co nam udało się obejrzeć.

1. Chania - miasto zbudowane przez Wenecjan na miejscu starożytnego minojskiego osiedla Kydonia. Dopiero w 1913 roku została przyłączona do Grecji. Dlatego w mieście wyraźnie widać wpływy tureckie. Meczet w porcie i górujący nad miastem minaret przypominają o historii tego miejsca. Dziś Chania słynie z pięknego nabrzeża i typowych weneckich zabudowań. Wąskie uliczki, w niektórych miejscach maja 1,5m szerokości, są przepięknie kolorowe. Pełno tu kramów z pamiątkami, parów i tawern. Wszystko bardzo klimatyczne. Z Agi Mariny do Chanii można dojechać lokalnym transporter, chyba, że jest się miłośnikiem pieszych wędrówek . Trasa prowadzi w całości nabrzeżem, jest bardzo przyjemna.










2. Aptera - w wolnym  tłumaczeniu "bez skrzydeł" co nawiązuje do starożytnej legendy opowiadającej o " o pojedynku muzycznym, na który Muzy zostały wyzwane przez Syreny..."

Do Aptery można dojechać lokalnym transportem z Chanii.  Należy jedynie pamiętać, że to Grecja, i że sam fakt, że powinien przyjechać autobus, nie oznacza jeszcze, że przyjedzie 😁. Większość przystanków jest na tak zwanego "stopa". Na przystankach brak rozkładu. Za to w Chanii jest duży dworzec autobusowy i bardzo uprzejmie informują o wszystkich możliwych połączeniach. Można też wziąć sobie wydrukowany rozkład jazdy we wszystkich kierunkach. Lokalny przewoźnik KTEL oferuje przejazdy w przystępnych cenach.







 



3. Cmentarz żołnierzy niemieckich w Malame- na cmentarzu pochowani są żołnierze niemieccy, którzy stracili życie w w czasie oblężenia Krety. Miejsce to zostało wybrane ze względu na bliskość lotniska, które notabene funkcjonuje do dziś. 20 maja 1941 miał miejsce największy desant wojsk niemieckich. Sztab Generalny wraz z Hitlerem zakładali, że będzie to prosta operacja, jedna dzielne wojska alianckie broniły się przez 11 dni. Walki okupione były ogromnymi stratami po obu stronach. Była to zarazem ostatnia akcja powietrznodesantowa Niemiec.
Nekropolia została otwarta w roku 1974 na skutek porozumienia władz greckich oraz RFN. 






4. Kolejne miejsce pewnie nie będzie opisane w topowych przewodnikach, ale polecam wszystkim, którzy na urlopie pragną odpoczywać od gwaru i zgiełku. To Agia's Lake. Spacer to koło 15 km wędrówki w obie strony. Malownicza droga dostarczała nieprawdopodobnych widoków. Pomiędzy pomarańczowymi i oliwkowymi gajami. Podziwiając winnice i górzyste tereny wyspy. Poczuliśmy się ogromnie zrelaksowani. I mimo, że samo jezioro to nie jest najcudowniejszym miejscem, to można tam podziwiać wiele gatunków ptaków wodnych i w kawiarni wypić kawę. Udało nam się zrobić tą trasę dwa razy. Naprawdę było warto!!!



















O urokach dożywiania się dziko rosnącymi figami... nie będę wspominać.  

5. Zazwyczaj chodziliśmy na plażę w Agia Marinie. Szeroka piaszczysta plaża. Gdzie między hotelami, a handlarzami leżaków zawsze można było odnaleźć "spokojny" kawałek dla siebie :-)
Jednaki odwiedziliśmy również przemiłe zatoczki, które odkryliśmy idąc do Chanii - Iguana Beach. Cisza spokój, woda w zatoczkach o idealnej głębokości do pływania, piaszczysta plaża. Malowniczy kościół na wzgórzu dodaje temu miejscu uroku.








6. Plaża Elafonissi - bajeczne miejsce, niczym żywcem wyjęte z karaibskiego raju. Maleńka wyspa zalewana turkusową wodą, różowy piasek od połamanych muszli. Podróż przez górskie kaniony może nie jest najłatwiejsza, ale widoki rekompensują wszystko. Na plażę można dojechać autobusem miejskim (rano zawozi, po południu zabiera). Można oczywiście wynająć samochód i samemu dojechać na plażę. 
Jakkolwiek nie zaplanowalibyśmy naszej podróży, należy wygospodarować na Elafonissi cały dzień. Inaczej będziecie czuć niedosyt... a podróż jest dość.... męcząca. Wstęp na plażę jest bezpłatny.










To już wszystko co nam się udało zobaczyć, ale to jeszcze nie wszystkie atrakcje Krety Zachodniej. Tak wiele miejsc jeszcze nie odwiedziliśmy... jest o czym marzyć i co planować na przyszłość.
A co jeszcze jest to zobaczenia w tej części wyspy.

Wąwóz Samari
Falasarna i Balos
Sfakia

  i pewnie jeszcze wiele innych wspaniałych miejsc. Ale co ta trzeba cieszyć się z tego co nam los daje. I planować nowe podróże. Porwała nas magia Krety, mili ludzie, ciepło sprawia, że człowiekowi chce się żyć. 
A skoro obiecałam, że będzie też o bieganiu, to muszę o tym wspomnieć. Plażowe bieganie odbyłam raz, nie należało ono do najbardziej udanych. Duże fale i bardzo grząski piasek bardziej mnie umęczyły i dały odpocząć. Jednak trasa z Agia Marina do Malame lub Agia Marina - Chania, to prosty odcinek  drogi z chodnikiem. I nie byliśmy tam jedynymi, którzy wczesnym rankiem, zanim słońce stanie się dokuczliwe uprawiali poranny jogging. 

Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Nie każdy rodzi się tatą

Z podręcznym na Rodos